Przystanek Manila i dalej Na Palau

Witam po przerwie ! Nie pisaliśmy tak długo ponieważ transfer był zbyt slaby aby otworzyć jaka stronę, co dopiero załadować zdjęcie. Wiemy już teraz że, jest to związane tez z pogoda, jak pada deszcz i sa chmury to nie ma internetu ot takie sobie zależności……ale po kolei
Przylatujemy do Manili wszystko Ok ! lądujemy, odprawa. W Lonely Planet wyszukaliśmy jakaś dzielnice na której planowaliśmy zostać na noc , ale nasze plany zmienił taksówkarz który stwierdził że bez sensu jest pchanie się gdzieś daleko skoro zostajemy tylko jeden dzień, wiec zawiózł na na dzielnice blisko lotniska . Dzicz, syf, brud i bieda ( podobnie jak w Panamie  idziemy ulica ludzie zwracają nam uwagę abyśmy uważali na siebie bo jest strasznie niebezpiecznie, kradzieże, napady a nawet i porwania – na szczęście bezpiecznie grubo po północy wracamy do naszego hotelu. Kolejny dzień mamy wolny aż do wieczora wylot dopiero po 22 wiec kontynuujemy zwiedzanie miasta.

Zbieramy się wieczorem na lotnisko kolejne wypełnianie pieprzonych karteczek, sprawdzają nas kilka razy . Tutaj jest inaczej niż wszędzie kontrola bardzo dokładna, później już wiemy dlaczego . Na Palau jest wszystko zajebiście drogie i boja się przemytu.
Na Koror ( wyspa a zarazem stolica Palau ) wylądowaliśmy w nocy, ktoś pomógł znaleźć nam hotel , rano pogoda super wynajmujemy sobie na cały dzień auto, zwiedzamy ile można i rozeznajemy się w terenie.
Znajdujemy jakiś Dive shop ( tak nazywają się tu centra nurkowe ) i umawiamy się na kolejny dzień . Negocjacje cenowe były dość długie, ale zakończone sukcesem, później dowiadujemy się ze właścicielka jest z Izraela. Satysfakcja tym większa że zrobiliśmy dobra cenę u Żyda. Rano o ósmej jesteśmy gotowi na pierwszego nura



Zaczynamy dzień nurkowy. Po pierwszym nurku wychodzę na powierzchnie rozczarowany , spodziewałem się czegoś więcej, już nawet zacząłem żałować że tu jestem . Pogoda się załamała, trochę pada , wieje wiatr i strasznie duszno , trudno to połączyć w jakaś logiczna całość ale tak tu jest. Drugi nurek już dużo lepszy. Zanurzamy się, wokół nas dużo rekinów , dalej zarybiona rafa już jest fajnie i kolorowo – tego brakowało mi przez kilka ostatnich miesięcy

Pogoda psuje się jeszcze bardziej, jednak nas to nie zniechęca. Na następny dzień nurkujemy na dwóch wrakach Jeden to Helmet położony jakoś na 30 metrach , kolejny to Buoy 6, a jako trzecie nurkowanie dokładają nam jaskinie.

Rozpoczynamy kolejny dzień, piękna pogoda. W drodze do centrum nurkowego w samochodzie pokazuje nam 36 stopni C , a zauważmy ze jest godzina ósma rano, to co się będzie działo w samo południe ? Powiem krotko …..zajebiście gorąco ! Na pierwszy rzut płyniemy na jezioro pełne meduz Jellyfish Lake, tu tylko snurkujemy wśród galaretowatych stworów. Juz jestem zadowolony nurki rewelacyjne dużo ryb , bogata rafa, manty , rekiny wszystko jak na zawołanie. Jedyne co to mam nerwa bo nie naładowałem baterii do aparatu wiec nie moglem dużo sfotografować



Upał doskwiera nam coraz bardziej , robimy przerwę w nurkowaniu. Wynajmujemy lodź na calu dzień aby dobrze spenetrować wyspy Palu. Dziś temperatura osiągnęła chyba apogeum , na lodzi czujemy się jak na pływającym grillu. Temperatura sięga na pewno ponad 40 stopni C załoga lodzi podpowiada nam że nawet 45 stopni C.  Ale za to widoki rekompensują nam wszystkie trudy tej wycieczki. Płyniemy z otwartymi gębami, bo kolor wody w zestawieniu z niebem i zielonymi wyspami zapiera nam dech w piersiach. Nasuwa się tylko jedna myśl, jeśli istnieje raj na ziemi to jest nim właśnie to miejsce. Nie będziemy się rozpisywać, może zdjęcia choć trochę odzwierciedla to co chcieli byśmy Wam pokazać

Miejsce na fotce  to przepiękna zatoka. Nazywa się Milky Way …Bajka uwierzcie nam ! !!

Dodaj komentarz